Metafora dwóch światów - podwodnego i nadwodnego - jest dla mnie tak nośna i użyteczna w rozumieniu procesu grupowego, że chciałam podzielić się nią z Wami.

Dwie warstwy

Esencją tej koncepcji jest postrzeganie świata jako dwóch równolegle funkcjonujących warstw. Pierwsza z nich jest łatwo dostępna, znajduje się ‘nad wodą’ i obejmuje to co obiektywne, mierzalne, nazwane i bez problemu dałoby się zarejestrować kamerą.

Druga warstwa, schowana “pod taflą wody” jest subiektywna, niemierzalna, wiąże się z różnymi perspektywami, potrzebami, przeżywanymi emocjami, doświadczeniami życiowymi itp.

Przenosząc tę metaforę na codzienne życie, można powiedzieć, że każde spotkanie (w pracy, w grupie projektowej, mniej formalne) odbywa się równocześnie na tych dwóch poziomach. Z jednej strony jest agenda, cele, mierzalne działania i rezultaty a z drugiej to, co ludzie przeżywają względem tematu spotkania oraz jego uczestników. To o czym rozmyślają w trakcie spotkania, jakie są ich wewnętrzne cele i osobiste doświadczenia.

Te dwa stany funkcjonują na poziomie grupy, ale także równolegle w każdym z nas. To co “pod wodą” jest niewidoczne, jednak cały czas obecne i ma ogromny wpływ na to co się dzieje na powierzchni.

Moim zdaniem ta metafora jest bardzo pomocna w zrozumieniu dlaczego nawet proste spotkanie robocze może przerodzić się w mozolny proces. Z pewnością macie niezliczone doświadczenia ze spotkań, gdzie “coś wisiało w powietrzu” i utrudniało angażowanie się uczestników. W takich sytuacjach warto mieć świadomość, że niezależnie od tematu spotkania pośrednio pracujemy z ludzkimi uczuciami, wartościami, osobistymi lub zawodowymi relacjami (światem podwodnym).

Jak zatem radzić sobie w takich momentach? Warto rozpoznawać sytuacje, gdzie świat podwodny będzie wyjątkowo aktywny i będzie miał znaczący wpływ na nasze działania.

Sytuacje skomplikowane i złożone

Dla mnie bardzo pomocny w zrozumieniu z czym mamy do czynienia jest podział na sytuacje ‘skomplikowane’ i ‘złożone’, który znalazłam w w książce Alana Seale “Transformująca obecność”. To rozróżnienie wskazuje pośrednio jaki poziom dominuje w danego typu sytuacji i jakie metody pracy są adekwatne.

Sytuacje skomplikowane podlegają pewnym wzorcom, istnieje w nich sekwencja przyczynowo-skutkowa, która pozwala na ich przeanalizowanie i zrozumienie bazując na dotychczasowej wiedzy. Ta właściwość pozwala na stworzenie planu i osiągnięcie konkretnego, przewidywalnego rezultatu działań. Najlepiej sprawdzi się tu podejście intelektualne, racjonalne, analityczne, liniowe oraz praktyczne. Aby rozwiązać problem musimy dowiedzieć się co nie działa, dlaczego nie działa, a następnie to naprawić. A kiedy nie wiemy jak to zrobić znajdujemy eksperta, który wie i to robi. Wszystko zależy od dobrego planowania i wdrożenia planu. Poruszamy się “nad wodą”.

Jednak wiele wyzwań i możliwości nie mieści się w tej uporządkowanej kategorii. Coraz częściej mierzymy się ze sprawami złożonymi, z dużą dozą niepewności i zmienności, w których większość z powyższych sposobów nie działa. Tu nie ma oczywistej sekwencji przyczynowo-skutkowej, wiele rzeczy dzieje się w tym samym czasie, a zależności między nimi nie są oczywiste. Potrzebny jest inny zestaw narzędzi. Dawna wiedza i doświadczenia tracą na znaczeniu. A na początku procesu trudno jest nawet jednoznacznie określić jaki powinien być dokładny efekt działań.

Kiedy stajemy wobec złożoności bardziej sprawdza się podejście, według którego problem nie jest czymś co należy od razu rozwiązać, ale jest wiadomością, której należy wysłuchać. W sytuacjach złożonych zdecydowanie bardziej pomocna jest intuicja, kreatywność, elastyczność. Trzeba być gotowym na to by reagować na to co się dzieje w danej sytuacji i dać sobie przyzwolenie na eksperymentowanie i odkrywanie. Poruszanie się w złożoności wymaga dostrzegania tego co jest “pod powierzchnią”, co jest nieoczywiste, a jednak wyczuwalne i ważne.

Uzyskanie dostępu do tego poziomu pracy nie jest łatwe, wymaga dużej uważności, zbudowania w grupie otwartości i zaufania. Zbudowania przymierza wokół wspólnych wartości i używania ich jako kompasu pokazującego kierunek działań. Niestety często szukamy możliwie najszybszego rozwiązania, gdzie łatwo zgubić się we własnej interpretacji rzeczywistości. A przecież uczestnicy spotkania mają różne perspektywy, doświadczenia, potrzeby, obowiązki, marzenia. Mogą mieć inne pomysły na to jak iść “naprzód”, a nawet zupełnie inaczej rozumieć co “naprzód” oznacza.

Z tego względu to właśnie złożone zagadnienia są przeważnie tematem warsztatów prowadzonych metodą facylitacji.

Facylitacja w sytuacjach złożonych

Zadaniem i rolą facylitatora jest to, aby zadbać o wszystkie głosy w grupie oraz zwracać uwagę na wszystkie sygnały i komunikaty. W sytuacjach złożonych nie wiadomo, która wypowiedź lub reakcja uczestnika spowoduje, że grupa odkryje coś, co pozwoli jej np. przerwać impas i pójść dalej. Również facylitator, może swoją interwencją uruchomić grupę do wniosków, które tworzą nowy wspólny kontekst. Np. pokażą jakąś wspólną wartość, która może wyznaczyć kierunek działań. Takie doświadczenia powodują skokowy rozwój zrozumienia tematu oraz świadomości grupy, który wznosi grupę na inny poziom pracy. Wraz ze zbliżaniem się przez grupę do stanu autonomii, uczestnicy zaczynają naprawdę słuchać z intencją odkrywania, zamiast słuchać po to aby afirmować własny punkt widzenia.

Facylitator ułatwia zrozumienie i nadanie znaczenia zarówno procesowi nadwodnemu, jak i podwodnemu. Często mówi się, że jego rola polega na „nurkowaniu” w proces grupowy. Ta praca przypomina taniec z szerszym kontekstem i szczegółami jednocześnie, by wyczuć kiedy iść na przód, kiedy się wstrzymać lub cofnąć, a kiedy zmienić podejście. W sytuacjach złożonych pomaga znalezienie komfortu w tym, że nie zna się odpowiedzi, a czasami może nawet pytań.

Oba poziomy są równie ważne i przejście przez proces zmiany czy osobistej czy grupowej zawsze będzie wymagało aktywności obu tych warstw. To do świata przeżyć i potrzeb nurkujemy, aby zbudować zaangażowanie lub zrozumieć opór i umożliwić przejście do kolejnych etapów rozwoju grupy. Kiedy obserwujemy zmianę w ten sposób i rozumiemy z czym mamy do czynienia łatwiej jest nam tworzyć skuteczne rozwiązania.

Źródła:

Facylitacja jako głęboki proces - artykuł napisany przez moją nauczycielkę i mentorkę z obszaru facylitacji Dorotę Ostoję-Zawadzką (całość znajdziesz tutaj),

Transformująca obecność, Alan Seale, Glaktyka, 2017

Previous
Previous

Dwie góry

Next
Next

Coaching czy terapia?